RPG - Prolog

Karczma pod Krwawym Toporem nie jest zbyt przytulnym miejscem, a ceny nie są zbyt niskie, ale pomimo tego przebywa tam najwięcej ludzi. Duża ilość pracodawców w tym miejscu ściąga tam również wielu poszukiwaczy przygód. W końcu zarobić na piwo chcą wszyscy. W zatłoczonej karczmie trudno znaleźć wolne miejsce do siedzenia, więc przydaje się zdolność przepychania się. Tą zdolność posiadają jedni z nowych poszukiwaczy przygód była to drużyna poszukiwaczy licząca 5 osób. Przywódcą grupy był Meother Veldruk. Nagle do stołu gdzie siedziała drużyna podszedł pewien mężczyzna.
- Szukacie zlecenia?
- Może – odpowiedział Meother
- Jestem Favrid Devine. Wczoraj bandyci okradli mi dom. Ponieważ jestem człowiekiem bogatym, nie przejmował bym się tym, ale zginęła najcenniejsza rzecz w moim domu. Magiczny miecz którym mój ojciec za czasów swej młodości zabił smoka.
- Zastanawia mnie tylko jedno. Gdzie mam szukać tych bandytów?
- Kiedy już uciekali z mojego domu, jeden z nich przez przypadek strącił z regału puchar. Upadek pucharu na ziemie obudził mnie i zobaczyłem jednego ze złodziei. Miał na sobie szatę taką jak noszą ludzie z Gildii Złodziei.
- Siedziba Gildii jest za Khoronis. Dotarcie tam zajmie mi około 3 tygodni. Jeżeli to zadanie ma mi zająć tyle czasu to go nie przyjmę.
- Jak już mówiłem jestem człowiekiem bogatym. Mogę dać wam konie. Wtedy dojazd do siedziby gildii zajmie wam 3 dni, a nie tygodnie. Co wy na to?
- Dobrze. A teraz najważniejsze. Jaka będzie nagroda jeśli przywieziemy miecz?
- 50 000 sztuk złota?
Uśmiech pojawił się na twarzy Meothera i całej drużyny. Taka suma starczyła by na niezły ekwipunek dla całej drużyny.
- Zgoda
- A więc chodźmy po konie.